Kulisy pracy sokolnika w Zambrowie. Wywiad z Igorem Kowalskim

Od marca bieżącego roku na terenie Miasta Zambrów trwa płoszenie gawronów. Zajmują się tym doświadczeni sokolnicy, między innymi Igor Kowalski z firmy sokolnik.pl. Efekty pracy już widać, a cały proces zakończy się pod koniec kwietnia. Poznajmy bliżej pracę sokolnika, który wraz z sokołem pojawia się w zambrowskich parkach i wykonuje, jak przyznał „mrówczą”, aczkolwiek efektywną pracę.

Wywiad przeprowadziła Justyna Włodkowska – Kurpiewska, pracownik Biura Promocji Miasta Zambrów.

J.W.K: Jak wygląda praca sokolnika?

I.K: Pojawiamy się w parku o świcie, a nawet przed świtem, żeby gawrony były zaskoczone, że drapieżnik jest na obiekcie. Cały dzień, z kilkoma przerwami, przebywamy w parku. Nie polujemy na ptaki, tylko je odstraszamy.

J.W.K: Kiedy rozpoczął Pan pracę na terenie Zambrowa?

I.K: Pracę rozpoczęliśmy 1 marca, kiedy rozpoczyna się okres lęgowy i pracujemy do końca kwietnia. Po tym okresie gawrony z pewnością nie będą zakładać gniazd. Przez cały okres naszego pobytu w mieście obserwujemy, czy nie pojawiają się nowe osobniki.

J.W.K: W jakich częściach miasta Pan pracuje?

I.K: W Księżym Lasku, na Placu Sikorskiego i na Alei Wojska Polskiego.

J.W.K: Jak efekty przynosi w Zambrowie ta metoda walki z niechcianym ptactwem?

I.K: Efekty są zadowalające i przede wszystkim widoczne przy tak dużej populacji, jakie ma miasto Zambrów. Ten rok jest rokiem trudniejszym, ale to są prawa natury.  Wystarczy, że gdzieś w okolicy coś się zmieni, np. zostaną przycięte drzewa, zaś park dla ptactwa zawsze jest atrakcyjny.

J.W.K: Czy to Pana pierwsza wizyta w naszym mieście?

I.K: Nie, dwa lata temu było tutaj płoszenie sokolnicze, wtedy też byliśmy i pracowaliśmy w różnych częściach miasta z efektem bardzo zadowalającym. Rok temu miasto skorzystało z innej metody tzw. hukowej, ale nie przyniosły takiego efektu jak nasza praca. Nie dziwi mnie ten fakt, ponieważ jeśli ptaki potrafią przyzwyczaić się do odgłosu samolotów, to strzelanie o danej godzinie petardami nie odstrasza ptactwa na długo.

J.W.K: Sokolnictwo to nie jedyna metoda walki z niechcianymi „gośćmi” w parkach. Zatem, jak na tle innych metod sokolnictwo jest skuteczne?

I.K: Metod jest kilka.Wspomnieliśmy już o hukowej, niestety nie sprawdziła się. Kolejna metoda to utrudnianie zakładania gniazd ptakom np. przez przycinanie atrakcyjnych gałęzi, co z kolei przekłada się na szpecenie drzew, bo nie zawsze można przyciąć te drzewo na tyle ładnie, aby gawron nie założył gniazda. Metoda sokolnicza jest najskuteczniejsza, co można było zauważyć dwa lata temu w Zambrowie. Elementem pobocznym, aczkolwiek pozytywnym, jest fakt,  iż jest to metoda atrakcyjna dla mieszkańców, niejednokrotnie zainteresowane dzieci podchodzą do mnie z pytaniem, czy mogą zrobić sobie zdjęcie z sokołem, którego na co dzień zapewne nie widują. A więc jesteśmy swojego rodzaju atrakcją w parku.

J.W.K: Od ilu lat zajmuje się Pan sokolnictwem?

I.K: Pracuję w zawodzie 11 lat. Na początku nie wiedziałem, że sokolnictwo można traktować jako pracę, gdyż prawdziwe sokolnictwo polega na polowaniu z ptakiem łowczym na bażanty czy zające, a to co ja robię w parkach to dodatek do całego charakteru tej pracy. Jestem sokolnikiem z zamiłowania oraz wielkim jego pasjonatem. Ponadto rozmnażam ptaki szponiaste, mam swoją hodowlę sokołów.

J.W.K: Praca z pewnością wymaga od Pana dużego poświęcenia i niejednokrotnie oddalania się od miejsca zamieszkania na dość długi okres czasu

I.K: Odkąd pamiętam lubiłem zwierzęta, choć nie mam korzeni łowieckich. Kiedy odkryłem sokolnictwo porzuciłem wszystkie inne pasje. Jestem z okolic Sochaczewa i bardzo rzadko przebywam w rodzinnym domu, gdyż albo jestem gdzieś w Polsce pracując, ale zajmuję się swoją hodowlą. Ta praca wymaga poświęcenia, mógłbym nawet pokusić się o stwierdzenie, że jest się w niej samotnikiem, gdyż wiele dni w roku bywa się samemu z dala od rodziny, czy przyjaciół. Wybrałem ten zawód, bo kocham to co robię. Na pewno przyjdzie taki czas, że porzucę ten zarobkowy charakter pracy, ale to prawdziwe sokolnictwo pozostanie ze mną na zawsze. 

J.W.K: Wracając do sokoła, który wykonuje tu na pewno dużą część pracy, czy Pana „podopieczny” przechodzi jakieś szkolenie?

I.K:  Na pewno sokół musi nauczyć się tzw. „układania się”, żeby po wypuszczeniu go mógł do mnie wrócić. Następnie doświadczenie. Z każdym rokiem nabywa je i mogę spokojne na 3 lub 4 godziny wypuścić go i on sobie lata w okolicy parku. Doświadczenie jest bezcenne, im ptak starszy tym efekty jego pracy są lepsze.

J.W.K: Ile czasu dziennie może pracować sokół?

I.K: Zależy od pogody, gatunku sokoła, czy gatunku innego ptaka, bo pracuje z rożnymi zwierzętami łowczymi. Myślę, że trzy razy dziennie po 20 minut sokół efektywnie pracuje. Przeciągam to jak najdłużej w czasie doby, żeby gawrony wiedziały, że drapieżnik jest w pobliżu.

J.W.K: Na przestrzeni żywotności sokoła, ile czasu w może pracować jako łowca?

I.K: Sokoły żyją 20 lat. Ogólnie doświadczone ptaki mogą pracować 10 lat, chyba, że mamy plan pozyskania młodych, wówczas w jego miejsce puszczamy do pracy młode osobniki.

J.W.K: Jak pracuje się Panu w Zambrowie. Miło było ponownie tu wrócić?

I.K: Jestem dość sentymentalny, a więc lubię wracać tam gdzie byłem. Miło jest jak mieszkańcy rozpoznają mnie, dziękują za pracę jaką wykonuję i przede wszystkim ją szanują. Bardzo duży problem jest z gawronami w całej Polsce. Jest to naprawdę duża populacja i bardzo uciążliwa. Dobrze, że władze miasta walczą z tym problemem z korzyścią dla mieszkańców, przyjemniej wypoczywa się w sprzyjających okolicznościach przyrody. Cieszę, się, że mogę do tego wszystkiego dodać pozytywny akcent.

J.W.K: Dziękuję za rozmowę.

I.K: Dziękuję i pozdrawiam wszystkich mieszkańców Zambrowa, życząc spokojnego wypoczynku na łonie natury.


Accessibility